THE ROCK, TYTUŁ I WRESTLEMANIA XIX
Powróciłem po kontuzji w styczniu w sam raz na Royal Rumble. Pracowałem z kilkoma zawodnikami: Jamie Noble, Matt Hardy, Billy Kidman czy Shannon Moore. Jednak moim największym momentem był mój pierwszy w życiu występ na WrestleManii. Walczyłem z Mattem Hardym, w którego narożniku stał Shannon Moore. Stawką był Cruiserweight Title, który Matt odebrał Kidmanowi w listopadzie. Teraz była kolej na mnie, tak przynajmniej myślałem. Samo uczestniczenie w WrestleManii na Safeco Field był dużym wydarzeniem. Na trybunach było ponad 50 tysięcy ludzi, a emocje były niewiarygodne. Każdy fan wrestlingu wie czym jest WrestleMania. Bycie jej częścią i bycie oglądanym przez miliony widzów na całym świecie to coś wspaniałego. Na tej WrestleManii występował zespół Limp Bizkit, a Ashanti zaśpiewała hymn narodowy.
Nie był bardzo zdenerwowany, tylko lekkie motyle w brzuchu. Byłem wyluzowany i chciałem rozsadzić całą tę galę. Nasza walka była pierwszą. Zawsze się mówi, że jeżeli show się dobrze rozpocznie, to i tak się zakończy. Więc zaszczytem dla mnie był udział w walce otwierającej galę. Miałem na sobie kostium inspirowany komiksowym i filmowym bohaterem - Daredevil. W tym samym roku w kinach pojawiła się filmowa wersje komiksu z Benem Affleckiem, którego byłem wielkim fanem. Razem z Mattem mieliśmy dobrą chemię ringową. Zaczęliśmy dosyć szybkim tempem. Shannon próbował mnie rozproszyć, ale szybko zrzuciłem go z ringu. Po kilku minutach miałem już Matta na linach przygotowanego pod 619, ale przeszkodził Moore. Hardy próbował wykonać mi Twist of Fate, ale udało mi się tego uniknąć. Shannon pomagał Mattowi, a ten uzyskał na mnie pin w wyniku oszustwa i zatrzymał pas.
ROCKY
Myśląc o Seattle muszę także myśleć o The Rocku, czyli Dwaynie Johnsonie - wrestlerze i aktorze. Dobry z niego kolega. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz go poznałem - może w L.A. albo gdzieś w drodzę, jednak pamiętam kiedy pierwszy raz miałem okazję spędzić z nim więcej czasu. Było to właśnie w Seattle. Razem z Chavo gadaliśmy z Rockiem pewnej nocy, a on zasugerował, żebyśmy wrócili z nim do Kalifornii wyczarterowanym samolotem. Kręcił właśnie zdjęcia - chyba do filmu "Scorpion King" - a plan zdjęciowy był właśnie w L.A. Podziękowałem mu, ale odmówiłem, gdyż miałem już wykupiony przez federację bilet na normalny lot.
"Nie martw się. Zajmę się tym. Czego byś się napił?" - zapytał Rock.
"Czegokolwiek." - Odpowiedziałem.
"Nie. CZEGO byś się NAPIŁ?" - powtórzył pytanie.
"Uuuu, piwa."
"To wszystko?"
"Cokolwiek masz." - Czułem się trochę dziwnie, gdyż nie znałem go za dobrze i nie wiedziałem co powiedzieć. Nie wspominając o tym, że oglądałem go na RAW i od długiego czasu byłem pod wrażeniem jego pracy. Odpowiedział mi - "W porządku. Zamówię kilka piw do samolotu i jakieś Martini." Jechaliśmy na lotnisko, kiedy zdałem sobie sprawę, że lecimy do L.A., a ja nie będę miał, jak dostać się do domu do San Diego. Dwayne powiedział wtedy - "Nie przejmuj się tym Rey. Wszystko jest załatwione. Limuzyna odstawi Ciebie prosto do domu." Jak się później okazałó, jedna limuzyna czekała na mnie na lotnisku w L.A., a druga na Chavo. Rock zadbał o wszystko.
Wskoczyliśmy na pokład samolotu, tylko nasza trójka, i polecieliśmy. Powiedział mi, że były zachwycony mogąc kiedykolwiek ze mną pracować. Było to bardzo budujące. Był to gość, który był niekwestionowaną gwiazdą w ringu i w Hollywood, a siedział obok mnie i mówił, że chciałby ze mną pracować. Powiedział, że oglądał moje walki jeszcze w czasach WCW, i tylko te walki z całego show. Potem wliczył mnie do grupy trzech wrestlerów, z którymi chciałby walczyć, kiedy powróci. Na nieszczęście nie mieliśmy nigdy okazji współpracować razem w ringu. Szkoda, bo byłaby to klasyczna walka dużego z małym, taki dream match. Myślę, że wszyscy podziwialiśmy Rocka. Kto nie chciałby być profesjonalnym wrestlerem, wznieść federację na wyższy poziom, jak on to zrobił, a potem przeskoczyć do Hollywood? Miałem szacunek do Hogana, ale Rock wzniósł go o poziom wyżej.
Mogłem jednak posmakować trochę aktorstwa. Kręciliśmy przecież "Ready to Rumble". A niedługo potem brałem udział w "WWE Tough Enough", które było programem powstałym z połączenia pomysłów WWE-MTV. Uczestnikami byli wrestlerzy, którzy trenowali i walczyli o zwycięstwo w programie, a także o start w tym biznesie. Poleciałem do L.A., a następnego dnia udałem się do obozu, gdzie było kręcone to reality show. W każdym tygodniu odwiedzała ich inna gwiazda WWE. Dałem im rady i opowiedziałem o tym przez co przeszedłem w trakcie mojej kariery, a także o tym, jak wspinałem się po szczeblach drabiny. Mój przekaz był prosty: tak często, jak się potykałem, tak często wstałem i wspinałem się ponownie. Ściągnąłem także maskę stojąc przed nimi na znak tego, że traktowałem ich, jako profesjonalistów. Kamera oczywiście filmowała mnie zza pleców.
MAIN EVENT
Matt Hardy pokonał mnie podczas WrestleManii XIX, ale sposób, w jaki to zrobił, wołał o rewanż. Ja to wiedziałem. On to wiedział. Fani też o tym wiedzieli. Było to historyczna noc na SmackDown! w czerwcu. Byliśmy w main evencie gali - pierwszy raz o Cruiserweight Title walczono w najważniejszej walce wieczoru. To był zaszczyt. Kolejność walk w Stanach nie jest tak ważna, jak w Meksyku. Tam, federacje ściśle przestrzegają porządku karty. Main eventer nigdy nie rozpocznie gali. Najwięksi drawowie zawsze kończą galę. Nawet jeżeli hierarchia w WWE nie jest ściśle przestrzegana, to wielkim zaszczytem było uczestniczenie w walce zamykającej galę. To był znak, że dywizja cruiserów otrzymywała należny jej szacunek tak od fanów, jak i od federacji.
Shannon Moore ponownie był w narożniku Matta. Crash był tam także. Na początku stali obok ringu, ale kiedy Matt wyrzucił mnie poza liny, to oni do mnie dopadli i zaczęli mnie obijać. Przestali dopiero, jak sędzia ich odciągnął. Matt próbował wykonać splash bomb, a także pracował nad moją dopiero co zaleczoną nogą. Wymieniliśmy serię moonsaultów, rzutów i nearfalli. Udało mi się wykonać jego akcję Twist of Fate na nim na stół. Odbił w ostatnim momencie pinu. W pewnym momencie skończyliśmy poza ringiem, co nie było dobre dla mnie, gdyż tytuł nie mógł zmienić posiadacza w wyniku dyskwalifikacji. Wskoczyłem z powrotem, ale w momencie, w którym sędzia był rozproszony, Crash i Moore zaatakowali mnie powalając na ring. Matt wskoczył na trzecią linę, przygotowując się do uzyskania pinu. Zaskoczyłem go, kiedy uciekłem. Widzowie wstali z miejsc i tak pozostali. Matt ułożył mnie pod Twist of Fate, ale kiedy mnie złapał, ja go podciąłem. Ramiona dotknęły ringu, a uzyskałem pin. Tłum oszalał. Tytuł był mój.
Nasza walka była perfekcyjna. Nic bym w niej nie zmienił. Czuliśmy to od początku do końca. Matt wypróbował na mnie wszystkiego i vice versa. To był naprawdę świetny moment mojej kariery. Fani naprawdę ożyli. Nie wiedziałem dlaczego. W Anaheim była spora populacja hiszpańskojęzyczna i to mogło odegrać rolę. Może byli też zmęczeni ciągłymi zwycięstwami złych zawodników, a teraz nadchodził czas na przejęcie kontroli w federacji przez tych dobrych. Nieważne. Chcieli zobaczyć mnie, jak zwyciężam i byłem zadowolony mogąc im to dać. Pamiętam, że widziałem moją żonę i mojego syna stojących naprzeciw ringu, którzy też byli zachwyceni. Dominik wszedł do mnie do ringu. Dałem mu do rąk tytuł i wziąłem go na ręce. Galę zakończyło ujęcie Angie, która płakała ze szczęścia trzymając w ramionach naszą córkę - Aalyah.
BATTLE ROYAL I TEAM ANGLE
Cruiserzy dostali solidny push w WWE na początku 2000 roku. Mieliśmy talent i umiejętności. W dywizji był Matt Hardy, Billy Kidman, Shannon Moore, Jamie Noble, Yoshihiro Tajiri (Japończyk, którzy walczył w Meksyku i w ECW). Miałem z nim kilka dobrych walk. Wszyscy mówili, że jest leniwy, ale ja tego nigdy nie odczułem. Zawsze chciał ze mną pracować. Kolejnymi członkami dywizji byli Ultimate Dragon, Chavo Guerrero, Shoichi Funaki. To były same gwiazdy.
Dywizja była tak silna i duża, że na WrestleManii XX dostaliśmy Cruiserweight Battle Royal. Było nas dziesięciu w tej walce. Ultimate Dragon rozpoczął pinując Shannone'a Moore'a. Jamie Noble wyeliminował Dragona, a także Funakiego i Nunzio. Kolejnym był Kidman, który pozbył się Noble'a. Ja z kolei przypiąłem Kidmana i Tajiriego. Ostatecznie Chavo Guerrero spinował mnie z pomocą swojego taty. Zwycięstwo należało do niego. Obronił także Cruiserweight Title.
W tamtym czasie dużo walczyliśmy także w drużynach. Pamiętam, jak Kurt miał swój angle z Team Angle, w którego skład wchodził on oraz Shelton Benjamin i Charlie Haas, którzy nazywali siebie "World's Greatest Tag Team". Nie wiem czy rzeczywiście byli najlepszym tag teamem, ale na pewno byli świetnymi przeciwnikami. Razem z Kidmanem mieliśmy z nimi świetną walkę na Vengeance. Każdy rzucał pomysłami przed walką i stworzyliśmy niebywałe akcje. Za każdym razem, jak masz czterech ciężko pracujących zawodników w jednej walce, to musi działać. Nie ma innej drogi. Było jeszcze coś - należeliśmy do tych wschodzących gwiazd głodnych sukcesów i chcieliśmy udowodnić naszą przydatność dla federacji. Obejrzyjcie tę walkę, to zobaczycie wszystkie nasze wymyślone akcje. Była między nami naprawdę dobra chemia.
DEADMAN
Moją specjalnością były starcia z dużymi gośćmi. Fani naprawdę wierzyli, że byłem w stanie pokonać większego rywala i to sprawiało im radość. Jednak wszystkie zakłady na mnie zostały wycofane przed starciem z prawdziwym dużym "martwym" gościem. Miałem walkę w 2003 roku z Undertakerem. Braliśmy udział w turnieju eliminacyjnym, który miał wyłonić pretendenta do WWE Title, który był w posiadaniu Brocka Lesnara. Byłem postrzegany, jako underdog, ale wciąż pamiętano moje zwycięstwa nad znacznie większymi. Musicie pamiętać, że dorastałem oglądając Undertakera. Kochałem oglądać jego wejścia. Kilka lat później mieliśmy kolejna walkę. Ja wszedłem pierwszy do ringu i stanąłem w narożniku oglądając, jak wchodzi na ring. Całkowicie zapomniałem, że mam z nim walkę. Wracając do 2003 roku. Undertaker wjechał swoim motocyklem na arenę i zebrał ogromne brawa od widzów. Ja z kolei wyskoczyłem znów spod rampy i wszedłem na ring. Wymieniliśmy trochę ciosów, zanim wrzucił mnie w narożnik. Potem kilka kopnięć, a kiedy po mnie szedł, za pomocą dropkicka wyrzuciłem go z ringu. Był teraz mojej wielkości, ale nie na długo. Wśliznął się z powrotem i otrzymałem big boota prosto w twarz. Boom! Podczołgałem się pod liny i powoli wstałem. Wykonałem kilka moich akcji, włączając wariacje z DDT. Kiedy podniósł mnie pod powerbomb, okręciłem się wokół niego i powaliłem go na ring za pomocą DDT. To była wspaniała akcja, a przede wszystkim jego pomysł. Undertaker był perfekcyjnie ustawiony pod 619. Jednak on zawsze wydawał się idealnie ułożony pod pin, po czym nagle podnosił się. Dostałem się do lin i chciałem wykonać West Coast Pop, ale on złapał mnie i uderzył mną o ring wykonując Last Ride. Tak zwyciężył w tej walce. Praca z nim to był dla mnie niezwykły szacunek. Przy nim nauczyłem się, jak lepiej wykonywać i umiejscawiać swoje akcje. Bardzo często wracam do tego pojedynku. Zawsze, jak pracuję z większym zawodnikiem, oglądam tę walkę.
EDDIE, DOMINIK I NAJGORSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU
Większość 2003 i 2004 roku spędziłem na potyczkach z cruiserami. Pas straciłem na rzecz Tajiriego we wrześniu w Filadelfii. Pas odzyskałem pokonując go w styczniu w Waszyngtonie, a potem straciłem tytuł na rzecz Chavo Guerrero w lutym. Moje title runy z WCW są wliczane, więc pas zdobywałem siedem razy, więcej niż ktokolwiek inny. Pozostali zawodnicy na tej liście to między innymi Chavo, Psicosis, Billy Kidman, Chris Jericho, Dean Malenko czy Eddie Guerrero. Teraz można sobie zdać sprawę, że jest lista sław nie tylko cruiserów, ale także tej epoki wrestlingu. To niebywały zaszczyt móc znaleźć się na niej. Jednak nie to było największym osiągnięciem w tamtym czasie, ale odkrycie mojego potencjału w federacji. Osobą, która mi w tym pomogła, a która zawsze była moim przyjacielem i wrestlingowy partnerem oraz najlepszym przeciwnikiem, był Eddie Guerrero.
Razem z Eddiem byliśmy przyjaciółmi i wrestlingowymi przeciwnikami przez całą moją karierę, zaczynając już w Meksyku. W WCW mieliśmy najlepsze walki w mojej karierze. Współpracowaliśmy razem w Filthy Animals, zanim Eddie doznał kontuzji, a potem odszedł z federacji. Walczyliśmy razem przez krótki okres w moich początkach w WWE, ale nigdy nie byliśmy przeciwnikami na potrzeby storyline'u. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 2005 roku. Zaczęliśmy rok, jako drużyna, a potem storyline doprowadził do naszego podziału i stania się wrogami. Był on nazywany jednym z najlepszych storyline'ów ostatnich dwudziestu lat.
Razem z Robem Van Damem trzymaliśmy pasy drużynowe w 2004 roku i wchodziliśmy z nimi w 2005 rok. Straciliśmy je na rzecz Basham Brothers w środku stycznia. Był to starcie czterech drużyn. Jedną z nich był team Eddiego i Bookera T. W wyniku kontuzji Roba, Eddie i ja nawiązaliśmy współpracę, jako drużyna. Odzyskaliśmy pasy w lutym podczas No Way Out PPV. Współpraca wyglądała, jak wymarzona. Prawie. Na WrestleManii mieliśmy zmierzyć się z inną drużyną, a okazało się, że będziemy walczyć jeden przeciwko drugiemu, wciąż jako tag team. Jednak powróćmy na chwilę do Eddiego.
Mieliśmy wspaniałe walki w WCW - moja jakkolwiek pierwsza walka o maskę była z nim i była wspaniała. Nie wierzyłem jednak, że kiedyś będziemy w drużynie. Jednak tak szybko, jak zaczęliśmy ze sobą współpracować, tak szybko znaleźliśmy chemię i wspólny rytm. Ja byłem połową Eddiego w ringu. Jak partnerzy, mogliśmy rozmawiać w trakcie walki na boku, czyli mogliśmy robić coś, czego nie dało rady robić, kiedy byliśmy przeciwnikami. Wymienialiśmy poglądy, jak walka powinna przebiegać, jakie akcje wykonać, jak wykrzesać z widzów energię. Zwykle mówił do mnie "Tylko mnie słuchaj. Słuchaj." To stało się moim mottem. Walka z Eddiem była prawdziwą lekcją. Nie tylko się uczyłem, ale także bawiłem.
Eddie to był Eddie i czasami praca z nim przypominała bardziej jakiś test. On miał wizję tego, co może się zdarzyć w ringu. Może nie był perfekcjonistą, ale pracował na najwyższym poziome i niebywale wysokich standardach. Jeżeli rzeczy nie szły dobrze - albo coś wskazywało, że mogę nie pójść - on to korygował. Był zawsze twardy w stosunku do innych, ale był także surowy w stosunku do siebie. Jeżeli coś nie poszło, słyszałem tylko "Kurwa, ja pierdolę, niech to szlag!" Pytałem wtedy - "Eddie, co jest? Wszystko okej?" Musiał iść dalej. Potem, po walce, kiedy zeszliśmy na Gorilla Postion razem, obróciłem się i Eddiego już nie było. Chciał pobyć sam. Kiedyś powiedział mi dlaczego - "Nie chcę z nikim rozmawiać czy krzyczeć, a zwłaszcza słuchać narzekań agentów na gówniany mecz." To było bardzo rzadkie, kiedy agent chciał coś powiedzieć, zwłaszcza w przypadku walk z udziałem Eddiego. Jednak to był te jego własne wysokie standardy. Jeżeli nawet coś małego poszło nie tak, on to wszystko przeżywał, nawet bardziej niż te wszystkie dobrze wykonane rzeczy. Kiedy już coś szło nie tak, to bardzo rzadko było to z jego winy. Jednak on to wszystko odbierał personalnie. Taki już był. Bardzo emocjonalny i zawsze w stu procentach skupiony. Na zapleczu można było go znaleźć włóczącego nogami i myślącego o każdej kontuzji, którą miał. Jednak kiedy wychodził zza kurtyny przechodził całkowitą transformację. Kiedy zakładał swoje buty, zawsze dawał z siebie to, co najlepsze.
Wiedziałem, że zmagał się ze swoimi demonami. Doznał urazu w wypadku samochodowym, który doprowadził do uzależnienia od środków przeciwbólowych i rehabilitacji. Tego wszystkiego można się dowiedzieć z publicznych wiadomości. Jednak nie ma tam informacji, że dzięki swojej determinacji i sile potrafił się temu opierać. Zwalczał go, jak prawdziwy profesjonalista, którym był. Pamiętam, jak parę razy będąc z nim ringu, chwytał się za plecy. Widziałem jego ból i mękę, ale nie poddawał się. Pytałem go "Wszystko okej, Eddie?". On odpowiadał - "Tak, tak, tak!" i kontynuowaliśmy walkę.
Behind the Mask: Pierwsza WrestleMania Rey'a, walki z cruiserami
Komentarze (2)
Skomentuj stronęHej Vercyn znalazłem link do książki 'Adam Copeland of Edge' w formacie pdf tylko ja go dodałem niedawno i on się znajduje pod tłumaczeniem 'Behin in the Mask:od Puerto Ricko do Wwe'
Godne podziwu tempo tłumaczenia. Miło, że się nie poddajesz, Vercyn :)