Legenda wrestlingu, Hulk Hogan zmarł w wieku 71 lat, jak dowiedziało się TMZ Sports.
Służby medyczne zostały wezwane do domu ikony WWE w Clearwater na Florydzie w czwartek rano, a operatorzy poinformowali, że chodziło o „zatrzymanie akcji serca”.
WWE is saddened to learn WWE Hall of Famer Hulk Hogan has passed away.
One of pop culture’s most recognizable figures, Hogan helped WWE achieve global recognition in the 1980s.
WWE extends its condolences to Hogan’s family, friends, and fans.
— WWE (@WWE) July 24, 2025
– WWE ze smutkiem przyjęło wiadomość o śmierci Hulka Hogana, członka Galerii Sław WWE. Hogan, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci popkultury, pomógł WWE osiągnąć globalną rozpoznawalność w latach 80. WWE składa kondolencje rodzinie, przyjaciołom i fanom Hogana – napisało WWE w krótkim komunikacie.
Hogan to m.in. sześciokrotny mistrz WWE i sześciokrotny mistrz WCW. Dwukrotny zwycięzca Royal Rumble i dwukrotny WWE Hall of Famer.
R.I.P
Ogromy szok. Od niego zaczęła się moja zajawka na wrestling, choć już w czasach gdy prawie nie toczył pojedynków. Brak słów, szczena kompletnie mi opadła. RIP Hulkster.
Wielka legenda może napisać o nim wiele ale to co zrobił dla Wrestlingu zapiszę się na kartach historii do samego końca tej rozrywki! Właśnie to Hogan, Flair, Undertaker stworzyli coś niesamowitego i to ich zasługa że wrestling jest tak popularny, tracimy już drugą wielką legendę pierw Sabu teraz Hulkster... Niestety każdy z nas dobrze wie że w latach 90 i początek lat 00s większość zawodników kuła dupę aby poprawić sobie sylwetkę a jednym z nich był właśnie Hogan i właśnie są tego efekty dlatego dobrze że te mroczne czasy minęły gdzie zawodnik musiał wyglądać jak na pompowany sterydziarz chociaż patrząc na The Rocka to też wali jakąś metę na bank aby dobrze wyglądać... Mimo mniejsza już tym, tak czy siak Hogan to wielka legenda i to co zrobił dla wrestlingu nigdy nie będzie zapomniane niech spoczywa w pokoju [*]
Tony ujął to najlepiej
Przyznam, że wciąż ciężko mi uwierzyć w fakt, że nie ma go już z nami. Ostatnia śmierć w wrestlingu jaka mnie tak poruszyła, to maj 2011 roku i wypadek samochodowy Randy Savage'a. Ciężko obok tego przejść obojętnie, mimo, że nie byłem jego największym fanem.
WWE zmontowało świetny materiał upamiętniający jego karierę:
Polecam tę walkę:
Hogan vs. Chono z 2003 roku. Jego wejście do "Voodoo Child" jest bezbłędne. To po tej walce na konferencji prasowej zaatakował go Jeff Jarrett (głośno wtedy było o jego debiucie w TNA) i również wtedy nazwał mistrzostwo WWE zabawką w porównaniu z tytułem IWGP Heavyweight.
Co za strata. Nie był "jednym z", tu nie ma się co szczypać, on po prostu był największy, to on wyprowadził wrestling na salony. Elvis tej dyscypliny.
IIL, materiały super, ja zapodam klasyczka do którego lubię wracać. Niepodrabialny mistrz
Przez cały czas, odkąd interesuję się wrestlingiem, mój , nazwijmy to, „szeroki” top ulubionych wrestlerów co jakiś czas się zmieniał. Zależało, co akurat oglądałem - czy wracałem do klasyki, czy raczej byłem na bieżąco. Ale zawsze miałem też swój żelazny, niezmienny top. Nazwijmy to honorowy. Tworzyli go goście, którzy już raczej nie walczyli (albo jeszcze czasem gdzieś się pojawiali w ringu).
Zainteresowałem się wrestlingiem w 2007 roku dzięki WWE Raw na Extreme. W tamtym czasie moimi ulubieńcami byli – a jakże – Cena i Triple H. Pamiętam, że w poniedziałkowe wieczory chodziłem na lekcje pływania. Na naszym basenie był mały, powiedzmy, salonik z automatami. Wyścigi, motorki, air hockey, wiadomo. I któregoś wieczoru pojawił się tam flipper - Royal Rumble. Nie miałem pojęcia, jak go obsłużyć, ale na froncie byli namalowani Bret Hart, Undertaker, Yokozuna i… Hulk Hogan. Wtedy byłem już fanem Raw na Extreme, coś tam sobie też podczytywałem w necie, więc wiedziałem, czym jest Royal Rumble. No a Hulka znałem z filmów. Rok, może dwa wcześniej (jak się ma 9 czy 11 lat, to czas zapieprza dużo szybciej) zajebiście spodobał mi się film „Wyspa Piratów” z Hulkiem. No gość wyglądał kozacko, wiadomo – wąs, bandana, opalenizna i w ogóle koksik xD. Starszy ziomek, ekspert od wszystkiego, czyli wie wszystko, nawet jak nic nie wie (stan na wczoraj: bez zmian) – próbował mnie przekonać, że Hogan to nie wrestling, tylko wolna amerykanka, bo wrestling to jest udawany, a wolna amerykanka na serio. Oczywiście po powrocie do domu sprawdziłem, że bredzi, jak zwykle, ale przy okazji zacząłem czytać o tych wszystkich legendach. Od tego momentu Hulkster i Bret Hart trafili do mojego top topów (potem dołączyli jeszcze The Rock, Scott Hall i Eddie).
Hulksterem byłem zajarany tak, że codziennie przed podstbazą oglądałem jeden tribute, słuchałem jego theme, odpalałem walki (tak właśnie poznałem m.in. The Rocka i Scotta Halla). Mam nawet zdjęcie znad polskiego morza z kuzynem – obaj w narzuconych „bieda” boa z pozami Hulka.
Z czasem, dość szybko, zakończył się mój etap markowania. Czytałem w necie o wrestlingu, później trafiłem na WF i attitude. WWE oglądałem coraz mniej, zaczynałem ściągać gale z neta (mama nienawidziła, że zostawiam włączonego kompa na cały dzień, jak szedłem do szkoły xD). TNA zacząłem oglądać gdzieś w 2009, a info, że Hogan i Bischoff tam dołączają spowodowało zachwyt jak stąd do Venice Beach, California. Było jak było, ale mniejsza z tym.
Wrestling z czasem odpuszczałem, ale Hulkster gdzieś zawsze we mnie siedział, albo przynajmniej się przypominał. Z kuzynem oglądaliśmy maratony z Hoganem na MTV (kilka godzin w ciągu dnia Uparty Jak Hogan). W czasach licealnych co jakiś czas odpalałem sobie jego walki z Rockiem, z Andre, coś z WCW. Z kumplem z liceum - który też jest fanem wrestlingu - przy wódeczce do tej pory obowiązkowo leci HBK vs Hogan z SummerSlam 2005.
Niedawno zaobserwowałem fanpage Hulka na insta. Nostalgia wróciła. Mówiłem sobie, że jak tylko znajdę chwilę, to wrócę do jego walk i segmentów (mam nawet starą playlistę „HH” na YT, sprzed z pięciu–sześciu lat). No i... czas przyszedł. Tyle że nie taki, jak się spodziewałem.
Spoczywaj w pokoju, Brother. Dzięki za wszystko.
Automat z baseniku:
Tribute o którym wspomniałem:
a tu treść mojej wiadomości na pewnej polskiej stronce, gdzie był wrzucony ten filmik (jak widać miałem styl pisania wielkimi literami jak Ric Flair na insta xD):
Hulk Był Najlepszy Ale Teraz juz nie walczy
Ale najlepszy teraz jest John Cena albo Triple H
Wybaczcie koledzy, pościk chyba powinien trafić na fanowski blog xD
Dlatego ja zostawiałem kompa na noc i rano wyłączałem. Za te 5h to już nawet taki impakt się ściągnął, ale to wtedy śmigało